wtorek, 19 sierpnia 2014

Polonez Cup

Udało się przygotować jacht do regat Poloneza. Ostatnie dni były wypełnione prawie w całości pracą. W połowie tygodnia poprzedzającego regaty zatrułem się farbą malując wnętrze i uciekło trochę cennego czasu. Od soboty pełna mobilizacja. Okuwanie bomu, masztu, zakuwanie want i sztagów, walka z instalacją elektryczną.
Mój serdeczny przyjaciel Janek Mirecki podszedł bardzo ambicjonalnie do instalacji elektrycznej. Mona otrzymała akumulator 95Ah ładowany z 50W panelu, dwie listwy ledowe umiejscowione na wręgach pod sufitem, mocne światło topowe, gniazdo pod autopilota na rufie, dwa gniazda zapalniczkowe (jedno podpięte bezpośrednio pod akumulator). Wszystko zgrabnie spięte w tablicy rozdzielczej i dodatkowo wyprowadzone tak aby w przypadku jakiejś awarii móc przepiąć co niektóre obwody bezpośrednio w akumulator z pominięciem regulatora.
Na wszelki wypadek aby doładować z lądu wystarczy wpiąć jedynie przewód 230 V  w gniazdko przy tablicy. Janku jeszcze raz wielkie dzięki za pomoc.
Wyjazd do Świnoujścia przesunąłem do ostatecznej granicy poniedziałku rano. Plan był aby wyjechać o 0400 jednak ostatnie prace z elektryką zakończyliśmy trochę później a jeszcze pozostało spakować wszystko na przyczepę.
W poniedziałek 11.08 o 0630 ruszyliśmy całą rodziną z Moną na przyczepie do Świnoujścia.


w drogę ...

Poranne warszawskie korki, częstotliwości postojów (dwoje małych dzieci, żona i teściowa) sprawiły że na miejsce dotarliśmy po 1800. Mieliśmy za to "wesoły autobus" i humory nam dopisywały :) Piotrek Czarniecki ugadał wcześniej wodowanie jachtu w klubie Cztery Wiatry.
Udało mi się namówić dzwigowego aby jeszcze do nas dojechał i towarzyszył nam do prawie 2300.
Po zdjęciu pasów transportowych, masztu i płetwy balastowej z przyczepy pozostało złożyć to wszystko do kupy.

Wiercenie dziur w ołowiu, pocieńcie szpilek mocujących dwie ołowiane oliwki do kila. Przykręcenie balastu, założenie bloczków i lin na maszt. Postawienie masztu, regulacja want i sztagów i cała masa różnych pierdół. Wszystko to zostało wykonane przez "sforę" Setkowiczów ;)
Piotrek Czarniecki i Piotrek Dobrowolski z rodziną, Tomek Turski, Kasia Wiklak-Mrowińska i Maciej Mrowiński, Stefan Ekner oraz obsługa portu Cztery Wiatry uporali się z tym bardzo sprawnie i przed północą Mona bujała się już przy kei. Dziękuję Wam wszystkim serdecznie !!!
W ferworze walki zapomnielibyśmy o chrzcinach!! Przytomnie Piotrek Czarniecki czuwał i dość spontanicznie matką chrzestną została Kasia Wiklak-Mrowińska :)

Po całej akcji i nie przespanych dwóch nocach padłem w kabinie by po niecałych 5 godzinach zostać wybudzonym "subtelnym" pukaniem w burtę przez bosmana. "Wstawaj, miałeś łódkę szykować !!"

Co było robić, ogarnąłem bałagan pod dźwigiem. Chwilę później pojawił się Tomek Turski i przeprowadziliśmy Monę do mariny Świnoujście parkując burtą do Tinef tuż za rufą Energii.

Zaraz po 1000 mieliśmy wychodzić na start. Chłopaki poszli na odprawę meteo a ja biegałem za prądem żeby uciąć wystające z denników śruby od balastu - trochę uwierały w plecy w nocy :)

Piotrek Dobrowolski spokojnie zarabiał remizki na refbantach a ja przykręcałem kipy i knagi foka, zakładałem żagle itd.
Tuż przed oddaniem cum kiedy żegnałem się z rodziną Piotrek Czarniecki zamontował mocowanie autopilota.

4 setki na start (fot. J. Maderski)


Dlaczego zawróciłem w połowie drogi na Bornholm?
Mega zmęczenie - chroniczny brak snu dał o sobie znać bardzo szybko. W baksztagu nie byłem w stanie zrównoważyć łódki aby na chwilę puścić ster. Sięgnięcie po gps do kabiny, czapkę, czy inne czynności były możliwe dopiero po ustawieniu łódki do bajdewindu i zablokowaniu steru - wtedy płynęła sama a ja mogłem zrobić coś poza sterowaniem.
Obawiając się o bezpieczniki w tablicy rozdzielczej podłączyliśmy autopilota wtykiem zapalnicznowym przez gniazdo podłączone bezpośrednio w akumulator. Instrukcja mówiła o 30A bezpieczniku. Na tyle mieliśmy czasu. Wada była taka że przy każdym uderzeniu o falę to wszystko się ruszało i autopilot tracił zasilanie. Trochę pomogło przymocowanie wtyku gumowym ekspanderem lecz dodatkowo po wciśnięciu guzika "auto" pilot wariował i się wyłączał.
Plecy bolały od opierania się o rurki koszy rufowych, w rękach zaczęły się skurcze od nerwowego trzymania steru. Po dwukrotnym "odcięciu zasilania" gdy wpadłem na dno kokpitu i obudziłem się "wywieziony" do wiatru postanowiłem zawrócić :(
Miałem przed sobą rutę statków i świadomość że po wschodniej stronie Bornholmu mogę napotkać kutry. Nie będąc w stanie kontrolować czasu ani momentu snu ustawiłem łódź do bajdewindu w kierunku polskiego wybrzeża i poszedłem spać.
Po 14h godzinach snu, przerywanego co 20 minut rozejrzeniem się dookoła za statkami. Trafiłem na ciszę mniej więcej 20 mil od Świnoujścia. Przez kilka kolejnych godzin (6 czy 7) spałem więc nadal.
Kiedy zaczęły się pierwsze podmuchy skierowałem się już prosto w stronę "wiatraka".

O wejściu na żaglach w okolicach północy traffic nie chciał nawet słyszeć. Z ratunkiem przybył sędzia regat, holując mnie za motorówką do mariny. Tam obsługa regat odebrała cumy, przywitała mnie buteleczką szampana i kubkiem gorącej herbaty. Dzięki !! Po krótkich rozmowach wróciłem na jacht i .... poszedłem spać :) kolejne 8 godzin snu wreszcie dały oprzytomnienie umysłu.

Wracając do autopilota z zasilaniem pewnie dał bym radę aby spiąć kable bezpośrednio z kablem akumulatora co dało by brak przerw w zasilaniu. Co do dziwnego zachowanie w trybie auto rozwiązaniem okazała się zmiana w "setupie" ustawienia na której burcie jest zamocowany....
Opcja trywialna, zajmująca kilka sekund ale trzeba o tym wiedzieć ....

Podsumowując. Łódka została opływana, co było skończone to zadziałało :) trochę się poznaliśmy nawzajem przez 37h i mam trochę przemyśleń co poprawić, co zmienić, co ulepszyć.
Poczucie bezpieczeństwa kiedy w przechyle opiera się na oble i nie chce iść dalej, ślizg z fali z prędkością 9,5 w, szybkie reakcje nawet na najmniejsze ruchy sterem. Już chciało by się znowu wyjść w morze...

pod żaglami

druga burza po starcie

z "wielkim" elektrykiem :)
pamiątkowy nr startowy

w drodze do dźwigu



Co do samych regat to szczerze polecam!!! Nie tylko setkowiczom. Atmosfera, organizacja, ludzie po prostu wszystko na najwyższym poziomie. Czapki z głów przed Krzysztofem Krygierem i jego ekipą !!


Monika i Ola

No i jeszcze największe podziękowania za wsparcie, pomoc i wiarę w to wszystko od samego początku należą się mojej żonie Monice !!!
To ona zajmując się cały czas dziećmi, robiąc zakupy, prowadząc cały dom sprawiała że ja mogłem się skupić tylko na pracy przy łódce. Niejednokrotnie wykorzystywałem to do granic przyzwoitości i widywałem rodzinę jedynie śpiącą albo przed moim wyjściem do pracy zawodowej albo po powrocie ze "szkutni".
Teraz nadszedł spokojniejszy czas i można spłacać długi rodzinie :)



wtorek, 29 lipca 2014

Wyścig z czasem

Długo nie pisałem... tra walka z czasem, a tego coraz mniej. Praca zawodowa też wymaga ostatnio większej uwagi, jedyne co zostaje to zaniedbywanie rodziny :( Mam nadzieje że te ostatnie 2 tygodnie wytrzymają.
Termin wodowania wyznaczyłem sobie na sobotę 9-go sierpnia w Trzebieży, 3 dni przed startem!!
Po kolei co działo się z moją setką od czasu ostatniego posta:

  • szpachlowanie i szlifowanie kokpitu
  • malowanie podkładem
  • malowanie farbą nawierzchniową
  • przykręcenie okuć (kosz dziobowy, relingi, półkosze rufowe itd.)
  • zamontowanie luków inspekcyjnych
  • pomalowanie masztu i bomu
  • pomalowanie płetwy balastowej i połówek ołowiu
  • wykonanie rumpla
  • wykonanie listewek do sztorcklapy zejściówki
  • zamontowanie wentylatora solarnego
  • wykonanie pilersu
  • zabezpieczenie wnętrza środkiem antygrzybicznym 
  • załatwienie silnika (suzuki 2KM)
  • nabycie przyczepki
Co pozostało do wykonania:
  • denniki !!!
  • sztorcklapa
  • polaminowanie płetwy sterowej
  • okucie masztu i bomu
  • elektryka 
  • żagle (w czwartek mam nadzieję odebrać)
  • mnóstwo drobiazgów typu: olinowanie ruchome, wymalowanie na burtach nazwy jachtu, ubezpieczenie, mocowanie balastu na przyczepie, bloczki, szekle, odbijacze, kompas, itd. itd.
Czy uda się zdążyć przed startem 12.08.2014? Zawsze są dwa uda, albo się uda albo się nie uda :)
Fotki wkrótce...

niedziela, 22 czerwca 2014

Powrót do szkutni

Długi weekend minął przy pracy z nierdzewką. Udało się dopasować najważniejsze okucia pokładowe. Reszta po malowaniu.

środa, 18 czerwca 2014

Setka opuszcza szkutnię (tymczasowo)

Dno i burty pomalowane podkładem epinox 77 (dno) epinox 54 (burty).
Setka na przyczepie prezentuje się bardzo przyjemnie :)
Na "długi weekend" zabieramy ją do Myszkowa (Śląskie) aby dopasować okucia pokładowe. Kosz dziobowy, rufowy, handrelingi itd.


środa, 11 czerwca 2014

Akcja laminacja :)

Ubiegły tydzień upłynął na zabawach z żywicą.
Na początku kadłub - obrót o 180 stopni i szpachlowanie dziur po wkrętach.
Po wyszlifowaniu i odtłuszczeniu, wycinanie pasków z tkaniny szklanej na wzmocnienia.
Podłoga w salonie super się do tego nadaje :)
Przy naprawdę dużym zaangażowaniu żony (w ogóle w cały projekt - niektórzy twierdzą że taki skarb to powinienem po d.. całować:)) udało się wyrysować i wyciąć 70 m pasków tkaniny szklanej w ok. 2,5h.
Za laminowanie wziąłem się w niedziele przed 6 rano. LG 730 i 3 godzinny utwardzacz który w tych temperaturach wiązał znacznie szybciej. Na pierwszy ogień paski wzmacniające. Na dno 6, 8 i 10cm po 300g na oble i pionowych łączeniach 6, 8cm x 300g. Na to od razu tkanina 200g. Mokre na mokre. Na koniec tkanina delaminacyjna - starczyło na burty bo zapomniałem o tym że na pokład zużyłem resztę.
Po niecałych 5 godzinach ostatnie ruchy wałkiem aluminiowym i gotowe. Temperatura ok 11-tej to już 28 stopni w cieniu.
W poniedziałek już wszystko suche i twarde. Można lekko przeszlifować.
Wczoraj nakładanie szpachli - LG 385, utwardzacz i mikrobalony. Mieszadło do wiertarki, wiadro po śnieżce i dawaj... Jednorazowo 2kg żywicy + 800 g utwardzacza i niecały 1 kg mikrobalonów.
Zacząłem po 20-tej a temperatura i tak pow. 25 stopni. Przy zmroku udało się skończyć ale po wyszlifowaniu pewnie nie obejdzie się bez poprawek.

kadłub ponownie na grzbiecie :)

Wycinanki z tkaniny szklanej

laminowanie


lekkie zmatowienie po laminowaniu

"piękny" kostropulec :)

niedziela, 1 czerwca 2014

Dzień Dziecka

W tygodniu udało się zakończyć prace w kokpicie. Wszystkie łączenia zafugowane, wyszlifowane. Z powodu niskich temperatur udało się również wyszlifować pokład. Gładki jak wiecie co :)
Wczoraj przyszła pora na laminowanie. Za namową Piotrka Czarnieckiego nie bawiłem się w laminowanie łączeń i reszty osobno tylko od razu wszystko na raz.
Na początki wkleiłem paski szer. 6cm i na to od razu reszta tkaniny. Mokre na mokre. Wyszło całkiem nieźle.
Dziś przerwa na wyschnięcie laminatu i zasłużony Dzień Dziecka :)
Niedziela dla rodziny :)

wtorek, 27 maja 2014

kadłub zaszpachlowany

Miałem dzisiaj wyszlifować kokpit. Udało się ze 2 m spoiny i pozrywałem wszystkie taśmy do pilnika taśmowego :( Chyba nie ten dzień na precyzyjne szlifowanie.
Wziąłem więc w ręce "gąsienice" i przeszlifowałem cały pokład. Po odpyleniu i odtłuszczeniu wziąłem się za szpachlowanie. Żywica LG385 + utwardzac385 w proporcji 100/40, do tego mikrobalony i żmudne mieszanie. Nakładałem na pokład metalową szpachlą szerokości ok 40 cm. Wyszło nie najgorzej choć do krągłości kadłuba lepiej będzie dokupić jakąś szeroką gumę.
Wyszło równo 2kg żywicy + 800 g utwardzacza.
Za kilka dni będzie można szlifować. Mam nadzieję w tym czasie powalczyć z kokpitem.



niedziela, 25 maja 2014

Laminowane pokładu

W mijającym tygodniu udało się wyszpachlować kokpit i pokład. Wszystkie łączenia sklejki na pokładzie wzmocniłem 6cm paskami tkaniny szklanej 200g. Do laminowania użyłem epidianu 53 + PAC. Trochę gęste chyba zamiennię PAC na Z1. Po związaniu żywicy przeszlifowałem i odtłuściłem  całość i przystąpiłem do laminowania pokładu. Na całość tkanina 200g przy pomocy żony udało się w miarę równo ułożyć. Laminowałem żywicą LG730 + utwardzacz 737 dający przy 20 C ok. 3 godzin czasu na pracę. Zaczynając laminować było 26C lecz i tak przez dwie godziny żywica była zupełnie płynna. Po przesączeniu tkaniny przyszedł czas na ostatniego bohatera - peel ply - tkanina delaminacyjna. Problem był tylko z jej równym ułożeniem. Próby samodzielnego ułożenia na mokry laminat tkaniny przy wichurze jaka się zrobiła dały dość kiepski efekt. Gdyby nie tacker który był pod ręką chyba w ogóle nie udało by się tego nałożyć. W kilku miejscach przyłapałem zszywkami i było trochę łatwiej aczkolwiek "efekt" widać na zdjęciach.
Gdy żywica się utwardziła oderwanie peel ply było dziecinnie proste. Jedynie miejsca gdzie nie dolegała pozostawiła nierówne miejsca do szlifowania.
W sumie dobrze że zacząłem od pokładu. Popełniłem kilka błędów lub pisząc bardziej pozytywnie zdobyłem doświadczenie ;) Na pewno przełoży się to na lepszą jakość laminatu na kadłubie.
Na najbliższy czas pozostaje walka z przygotowaniem kokpitu (szpachlowanie i szlifowanie) do laminowania i nałożenie szpachli na pokład. Potem odwrócenie łódki i to samo na dnie i burtach :)

układanie tkaniny


polaminowany pokład

tkanina delaminacyjna - nierówno jak cholera :(

efekt końcowy

miejsca zmarszczek peel ply :(

wtorek, 20 maja 2014

wtorek, 13 maja 2014

Poskładana

Z grubsza poskładana !
Zostało jeszcze trochę szlifowania, szpachlowania no i całe wnętrze ale z zewnątrz już widać że to "utka" :)
Komory wypornościowe na dziobie i rufie pomalowałem przed zaklejeniem epinoxem. Cała sklejkę w kokpicie również od spodu pomalowałem przed klejeniem.
Miałem podobne odczucia co Piotrek Dobrowolski co do dna kokpitu. Na wszelki wypadek dałem grubsze dno 2x10mm. Ławki - sklejka 10mm, ścianki pionowe 8mm.
Wczoraj udało się wstępnie przypasować pokładniki i dzisiaj poskładać wszystko do kupy razem z pokładem.
Teraz drobne poprawki, i jak pogoda pozwoli to laminowanie jak nie to zabudowa środka.










piątek, 2 maja 2014

majówkowy przerywnik - 100 dni do "Poloneza"

Jeszcze wczoraj kleiłem listwy nadbudówki zestawem epidian 5 + PAC, dzisiaj już epidian 5 + TFF i łamanie w łokciach :)
Temperatura nie rozpieszcza ale udało się trochę podgonić z robotą.
Wczoraj wkleiłem wzdłużniki pod pokład.


 Dzisiaj udało się olistwować kokpit.

Na zewnątrz już listw nie przybędzie :)

Do "Poloneza" 100 dni - jak na razie wygląda to wszystko umiarkowanie optymistycznie :)

sobota, 19 kwietnia 2014

Wielkanoc z czystym sumieniem

Jutro Wielkanoc. Życzę wszystkim radosnych, rodzinnych, spokojnych świąt. Smacznego jajka i mokrego dyngusa.
Do Wielkanocnego stołu mogę jutro zasiąść z czystym sumieniem :)
Wczoraj wkręciłem wszystkie nierdzewne wkręty w odpowiednie miejsca.
Dzisiaj rano poszpachlowałem łby wkrętów i wszystkie dziury pozostawione przez gipsiaki.
Kiedy żywica wiązała pomalowałem maszt i bom farbą podkładową.
Później telefon do Piotrka - Pomożecie? - Pomożemy !!
Kilka chwil później Piotrek ze swoim synem Maćkiem byli u mnie i ... raz dwa odwróciliśmy kadłub !!
W kilka minut zdemontowaliśmy heling i już mogłem napawać się widokiem Setki w odpowiedniej pozycji :)
Jeszcze raz dzięki chłopaki za pomoc !

jeszcze dzisiaj rano

a tu już po południu


niedziela, 30 marca 2014

obło 2x5mm !!

Weekend bardzo owocny w postępy przy budowie. Właściwie długi weekend bo piątek ze względu na pogodę zafundowałem sobie wolny od pracy zawodowej.
Udało się poskładać kadłub. Brakuje kawałka drugiej warstwy dna na dziobie ale w niedziele nie miałem sumienia już jeździć strugiem. Słychać mnie podobno nawet w okolicznej myjni :)
Poszedłem śladami Piotrka C. Zacząłem od pierwszej warstwy dna. Następnie 125 cm obła od rufy. Dalej cały arkusz (2,5m) i na koniec część dziobowa. Obło na dziobie z dwóch warstw sklejki sosnowej 5mm. I powiem tak: rewelacja !! 5mm sklejka układa się bez najmniejszego problemu !! Zdecydowanie najwięcej siły musiałem włożyć aby dogiąć końcową część środkowego pasa (zdjęcie). Kształt został zachowany i nawet przy jednej warstwie sklejki robi się potężne usztywnienie. Druga warstwa obła przyklejona Soudalem D4, tak samo jak druga warstwa dna. Teraz zostało już nudne szlifowanie ...
A i jeszcze w niedzielę stuknęła pierwsza setka :) 100 godzin pracy przy łódce. Czyli jestem mniej więcej w 1/3.

pas denny

z całego obła ten róg było najtrudniej dogiąć

przymiarki na sucho

najważniejsze to precyzyjnie dociąć kształt

pierwsza warstwa sklejona
i doklejona druga
na resztę niedzieli planuję grill i zasłużone zimne piwko :)